Miłość na zamówienie
Kategoria: Miłość i związki
Rzecz działa się ponad dziesięć lat temu. Moja znajoma była od długiego czasu w depresji z powodu samotnego macierzyństwa i problemów finansowych. Imała się tylko dorywczych prac i żyła z jedenastoletnim synkiem naprawdę skromnie. Miała co prawda własne malutkie mieszkanko po babci ale utrzymanie go nastręczało trudności. Z ojcem dziecka rozstała się dawno w burzliwych okolicznościach a on z racji nałogu nie łożył na utrzymanie.
Starałam się ją wspierać jak tylko mogłam, dzwoniła o każdej porze dnia i nocy ale tu potrzebne było sensowne rozwiązanie. Mężczyźni których spotkała w międzyczasie byli nieodpowiedzialni albo żonaci. Sylwia była zrezygnowana, prawie całe dnie spędzała w domu izolując się od ludzi. Nie wierzyła już w nic, chociaż gorąco namawiałam ją do zmiany postawy gdyż na jej frustracji cierpiało też dziecko. W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam wykonać dla niej Rytuał Miłości, taki ogólny, nie nakierowany na konkretna osobę. Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłam czy przyniesie rezultat gdyż sama zainteresowana mimo wielkiej chęci wejścia w związek nie wykazywała krzty wiary i współpracy. Był ciepły lipiec, zaprosiłam ją na sobotni wieczór do knajpki, chciałam żeby się rozerwała. Niechętnie ale zgodziła się. W sobotę stwierdziła jednak że nie idzie bo ma zaplanowane porządki, to była u niej obsesja do granic absurdu. Sprzątanie czystego mieszkania jest jednym z objawów wewnętrznych problemów. Przyjechałam i prawie siłą wyciągnęłam ją do miasta. Zapytała „Myślisz, że poznamy kogoś ?” odpowiedziałam „Ty, na pewno”. Wieczór upływał miło, udałyśmy się do klubu z głośną muzyką, nie przepadam za takimi miejscami ale miałam misję specjalną do spełnienia. Sylwia wyluzowana pląsała w rytm, wszystkie emocje puściły. Grubo po północy wpadł na nas przystojny Francuz świetnie mówiący po angielsku. Od razu podstępnie popchnęłam go na Sylwię a on w ramach przeprosin zaproponował drinka. Ona nie grzeszyła znajomością języka ani intelektem, jest przeciętnej urody. Wywiązałam się też z roli tłumacza i umówiłam ich na następny wieczór. Podsumowując, są razem do dziś, Jean okazał się bogatym biznesmenem. Mają siedmioletnią córkę a jej syn przybranego, dobrego ojca. Podróżują po świecie, Sylwia stroi się w markowe ciuszki i odwiedza salony piękności. To On nauczył się polskiego bo Ona nie jest poliglotką ;)...
Przypadek ? - może. Grunt że szczęśliwe zakończenie.