Codzienność
Kategoria: Wróżby ogólne
Jak sami Państwo pewnie zauważyliście, ostatnimi czasy lubię się dzielić z Wami odrobiną mojej prywatności. Trochę pozwalam sobie na wprowadzanie Was do mojego życia nie tyle pod drzwi frontowe, co do mojego mieszkania...
Możecie mi wierzyć lub też nie, ale całe moje życie jest nieustającą przygodą. Odkąd tylko sięgnę pamięcią, spotykają mnie dziwne, niespodziewane wydarzenia, które w oczach innych osób są czymś wręcz niewiarygodnym. To samo tyczy się pracy zawodowej - każdy dzień pracy przynosi prawdziwe nie tylko wyzwania, zagadki do rozwiązania dla których żyję... co też jednak zaskakujące historie, ciekawych ludzi, niesamowite sytuacje.
Mój każdy dzień to wyzwanie, również zdrowotne. Jeszcze rok-dwa lata temu mogłam powiedzieć, że żyję po to, aby przeżyć, chociaż nie ukrywam, że podczas mojej ciężkiej choroby to właśnie Wy, a przede wszystkim pomoc na którą czekaliście, dosłownie "napędzała" mnie życiowo, kierowała każdym moim dniem. Każdy dzień był wyzwaniem i to nie uległo przemianie - motywacja się zmieniła, ale nie tylko...
Nie pozwalam sobie na brak szacunku wobec samej siebie. Nie pozwalam siebie męczyć. Kategoryzuję wartości. Trzymam zasad. Patrzę swojego dobra. Nie zajmuję drobiazgami.
Niemożliwe stało się absurdalnie możliwym.
Obecnie jest dużo lepiej i też na te "więcej", "lepiej", i normalnie, mogę sobie w końcu pozwolić. Trochę jednak uległy zmianom moje nawyki. Przyznam jednak, że dalej każdy dzień zaczynam kaszą jaglaną, witaminami oraz dobrą jakościowo czarną herbatą... Nie palę papierosów, nie piję żadnego alkoholu. Często natomiast sięgam po kapustę kiszoną, gorzką czekoladę, jabłka. W taki sposób zaczynam oraz spełniam dosłownie każdy swój dzień, chociaż prawdą jest, że on nigdy nie jest cichy, czy nudny.
To nie tyle muzyka, czy hałas w około, co Wasze stałe brzęczące telefony, ale i wiadomości, zapytania, prośby o spotkania. Nie miejcie jednak pretensji do mnie za mój dystans - pisząc nieskromnie, to cecha profesjonalistów.
Mój każdy dzień to też dawka sportu. W różnej formie, do której dochodzą wraz z czasem i ciągłą poprawą zdrowia, coraz to inne aktywności. Oczywiście na miarę czasu, możliwości oraz chęci. Nie znoszę przymusu. Nienawidzę pośpiechu.
Ja sama też lubię Was zaskakiwać. Nie chcę nudzić, czy być dla Was "wujkiem dobrą radą". Czasem też staram się Was poczęstować... truskawkami, chociaż wiecie, że bywają raz posypane cukrem, a i bywa, że... solą.
To nie tylko stale poszerzająca się oferta mojej pomocy, czy inna forma pracy z Wami, ale też jednak za każdym razem staram się dać Wam trochę "iskierek" - aby rozświetliły Wasze niebo... Brzmi patetycznie, poetycznie, kolokwialnie? Jakie niebo? Zostawię te słowa dla Waszej osobistej refleksji...
Moja codzienność nie jest codzienna i nie pamiętam zupełnie normalnego, zwyczajnego dnia. Nigdy nie przeżyłam "szarego" dnia i nawet nie mam na myśli jakiś ezoterycznych "cudów", energetycznych psikusów, szaleńczych historii, czy czegoś w tym stylu. To dzięki Wam każdy dzień jest inny. Nie ukrywam jednak, że piszę tych parę słów podyktowana Waszymi słowami - ujmującymi, gorącymi prośbami "o jeszcze".
Rozmawiając z Wami, czytając Wasze słowa, też nigdy nie czuję tej codzienności, normalności w Was, Waszym życiu. Nie wiem tylko, czy Wy sami tak siebie widzicie, postrzegacie, aczkolwiek jak to ładnie ujął mój kolega reżyser... cud jest każdego dnia. Dodałabym - w każdej chwili.