A jednak warto marzyć…
Kategoria: Wróżby ogólne
Każdy czasami zadaje sobie pytanie: "dokąd tak właściwie zmierzam?" i jaki jest mój życiowy cel?
W dzieciństwie wielu z nas ma swoje marzenia. Każde dziecko wyobraża sobie kim będzie kiedy dorośnie. Mamy w tym wieku wspaniałe plany, chcemy uczyć się nowych rzeczy, być takimi ludźmi, do których świat należy. Rodzą się wtedy pasje, zainteresowania, szukamy możliwości by się rozwijać. Są takie marzenia, które doskonale wpasowują się w nasz poukładany świat, są one zgodne z wizją otoczenia, przyjaciół czy rodziców. Czasami jednak pragniemy czegoś co wcale nie musi być akceptowane, co może być uznane za niepraktyczne, za nieprzydatne w życiu. Często rodzice mając na uwadze nasze dobro popychają jednak w kierunku wyborów, jakie ich zdaniem zapewnią nam lepszy byt, większe możliwości by się rozwijać, a także spokój i stabilizację. Nie chcemy sprawić im zawodu...więc dziewczynka, która marzyła by zostać pilotem lub chłopiec, który zapragnął być kucharzem, wybierają szkoły, które prowadzą ich w kierunku bardziej praktycznym. "Kiedy będziesz miał dobry zawód. Będziesz mógł spełniać swoje marzenia i pasje" słyszymy od nauczycieli czy opiekunów…. I tutaj rodzi się przekonanie, że wykonywany zawód ma dawać pieniądze, a to nie może być równoznaczne z pasją, satysfakcją czy spełnianiem marzeń. A takie rozumowanie jest jednak błędne.
Celowo skupiam się na wyborach dotyczących przyszłości zawodowej, ponieważ praca zajmuje większość naszego życia. Kiedy marzymy o czymś co nie jest zgodne z ogólnie przyjętą "normą" najczęściej pod wpływem osób z otoczenia jednak rezygnujemy. Nie ma wsparcia, nie ma siły motywacyjnej, dokonujemy więc wyboru bez przekonania. Przeznaczenie mówiło, że będziemy dobrymi "pilotami" czy "kucharzami", że tam znajdziemy spełnienie, a my wybieramy zawód prawnika. Są pieniądze, jest możliwość rozwoju, jednak brak pasji, poczucia, że spełniło się to ważne marzenie, jednak z czasem powoduje, że możemy się wypalić, zaczynamy mieć poczucie, że jesteśmy nie na swoim miejscu, że utknęliśmy gdzieś bez entuzjastycznej wizji przyszłości. To jakbyśmy zmienili bieg wydarzeń, na siłę przesunęli swoje życie na inny tor, taki, który wcale do nas nie pasuje.
Pani Iga była atrakcyjną 40latką, po rozwodzie, miała syna, który zaczynał już dorosłe życie. Mimo tego, że nie powodziło jej się najgorzej, była zdrowa, a syn wkraczał w życie z sukcesami i nie sprawiał kłopotów, wciąż czuła się niezadowolona z życia. Zaraz po studiach zaczęła pracę w administracji, miała kierownicze stanowisko, nieźle zarabiała. Jednak to nie dawało jej szczęścia. Nie potrafiła też związać się na dłużej z mężczyzną, w zasadzie bliska była depresji i cierpiała na bezsenność. Korzystała z pomocy psychologa, ale kolejne sesje utwierdzały ją w przekonaniu, że to wszystko jej wina, że widocznie życie ją rozpieszczało za bardzo, a ona nie umie tego docenić i mało co ją cieszy. Kiedy rozmawiałyśmy pierwszy raz, odebrałam ją jako osobę, która nie jest sobą. Mimo, że jej wypowiedzi były nadzwyczaj szczere, nie ukrywała swoich błędów i była osobą otwartą na ludzi, coś w tym obrazie nie pasowało do całości. Karty mówiły mi, że jest w niej niespełnione marzenie i ona wciąż poszukuje odwrotu do tego punktu, w którym zakręciła ze swojej drogi życiowej, że należy to marzenie odnaleźć i zrealizować. Pamiętam, że wyszła zawiedziona. Nie powiedziałam jej nic konkretnego, poza tym, że marzyła o tym w czasie kiedy bawiła się lalkami jako mała dziewczynka. Nie widziałyśmy się miesiąc. Pani Iga po tym czasie skontaktowała się ze mną nalegając na szybką wizytę. Zgodziłam się i miałam dobre przeczucia. Nie pomyliłam się. Okazało się, że mimo zawodu po otrzymanej wróżbie, myślała cały czas o moich słowach. W końcu doznała „olśnienia”. Kiedy była małą dziewczynką chciała zostać fryzjerką. W szkole podstawowej czesała swoje koleżanki. Mama zabraniała jej tego mówiąc, że to niehigieniczne grzebać komuś we włosach.;) Pani Iga była bardzo ambitna postanowiła więc ukończyć studia i porzuciła jakoś to swoje marzenie. Pamiętała jednak, że to "czesanie" sprawiało jej prawdziwą radość. Troszkę przeraziłam się ponieważ Pani Iga zadeklarowała porzucenie dotychczasowej pracy i robienie kursów, które pomogłyby jej spełnić swoją "życiową misję".
Starałam się troszkę te rewolucyjne plany ostudzić, ale jak najbardziej wspierałam w decyzji by spróbować tego, czego nie udało się zrealizować kiedyś. Dzisiaj Pani Iga jest właścicielką małego salonu fryzjersko- kosmetycznego i nie pracuje już w urzędzie. Nie ma jednak za złe mamie, że "ściągnęła" ją z jej właściwej drogi. Gdyby nie studia i praca na wysokim stanowisku, być może teraz nie miałaby pieniędzy na otworzenie swojego salonu. Kiedy zaczęła być zadowoloną z siebie i spełnioną zawodowo kobietą, pojawił się także mężczyzna i wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie to związek szczęśliwy.
Czasami warto spojrzeć w głąb siebie i tam znaleźć ten moment kiedy dokonaliśmy wyboru, niezgodnego z tym co czujemy i czego w życiu pragniemy. Musimy jednak mieć świadomość tego, że dokonanie zmiany, niekoniecznie będzie łatwe, a w życiu może nas czekać prawdziwa rewolucja. Wracając do tego co napisałam na początku felietonu..Kochani! Wiele rozwiązań, których poszukujecie, tkwi w Was samych, często te rzeczy są zakopane głęboko i nie pamiętamy już o nich, jednak stłumione dają o sobie znać w postaci nie do końca zrozumiałej dla nas tęsknoty za innym życiem, za innym sobą. Nigdy nie jest za późno na zmiany i na "odkopanie" tego skarbu, jaki nosicie w sobie.