"Złoty środek"
Kategoria: Tarot
Wielu Klientów przychodząc do nas, wróżbitów, oczekuje od nas rzeczy awykonalnych. Co mam na myśli? Wiele osób uważa, że wróżba lub też karty są „złotym środkiem” i receptą na wszystko.
Tak naprawdę jednak, karty to możliwości, „prognozy”, o czym zawsze wspominam i staram się zawsze dobitnie to podkreślać. Nie tylko zresztą ja. Tak naprawdę cała reszta, czyli „praca” nad danym problemem, jest udziałem osób w problem zaangażowanych. Naszą rolą (wróżek, wróżów) jest wskazanie opcji, „nakreślenie” tego co można/powinno się w danej sytuacji zrobić. Co będzie najsłuszniejsze ku temu, aby osiągnąć swoje cele. Dlaczego zatem tyle osób jest strasznie zawiedzionych, gdy wróżba się nie sprawdza? Czy mają ku temu słuszność? Czy wykonywali „zalecenia” wróżów z pełnym zaangażowaniem i od „a-z”? Daliby sobie uciąć za to głowę? W pełni świadomie i z pełnym przekonaniem? Cała „historia” zaczyna się dopiero wtedy, gdy wychodzimy z gabinetu wróża lub kończymy z nim rozmowę. Dobrze i najsłuszniej jest podejść do rozmowy z pełnym dystansem. Nie ma tutaj miejsca na „łykanie” tego co mówi wróżbita, uwierzcie mi na słowo, to nie jest najlepsza z metod… Wróż jest tylko człowiekiem i też może się mylić, co niejako każdemu się zdarza. Mam za sobą wiele rozmów z Klientami, którym stale musiałam uświadamiać fakt, że nie jestem bogiem, chociaż (to zabrzmi szokująco) mieli pełne przekonanie co do mojej 100 % sprawdzalności i wręcz nieomylności. Oszustwem i egocentryzmem byłoby napisać tu i teraz, że jestem nieomylna. W to nigdy nie uwierzę i jest to dla mnie totalnym absurdem. Wielokrotnie zatem, musiałam uświadamiać Klientów w fakcie, że moja praca służy przede wszystkim ku rozmowie. Ku rozmowie, która powinna przynieść nie tyle pocieszenie (od tego są psycholodzy i terapeuci), co naświetlenie ich obecnej sytuacji, baczniejsze się im przyjrzenie, „rozjaśnienie” ich wątpliwości, zmotywowanie ich do działania, uświadomienie im problemów i wskazanie możliwości oraz dróg. Oczywiście, że moja praca jest podobną pracą do pracy psychologa, czy terapeuty. To prawda, jednak na pewno nie ma nic wspólnego z psychiatrią i nie powinna mieć… Najpewniejsze jest zawsze to, co tu i teraz. Tym właśnie co obecnie, tworzymy to, co będzie. To należałoby w tym momencie podkreślić, bo ma ścisły związek z tym, dlaczego wróżby tak często się jednak nie materializują. To my tworzymy swoją przyszłość, jednak bardzo często, gdy w rozkładzie pojawia mi się karta Koła fortuny, za nic nie daję temu pełnej wiary… Koło fortuny, to wszelkie sytuacje, gdzie niejako nie mamy pełnego wpływu na nasze życie. To wszelkie listy, wiadomości, a nawet „wypadki”, które często potrafią „popsuć nam szyki”. Wtedy zawsze zaznaczam, że może być różnie i trudno tutaj o „pewnik”. Weźmy pod uwagę jeszcze jedną rzecz: jak wiele osób jest zaangażowanych w nasze życie. W nasze oczekiwania i decyzje. Ich ingerencja jest niezaprzeczalna, co zatem też sprawia, że niekoniecznie musi być tak, jakbyśmy sobie „pobożnie” życzyli. Zresztą rzadko jest tak, jakbyśmy chcieli. Jeszcze rzadziej natomiast, cokolwiek nas w pełni satysfakcjonuje… Jak dla mnie (i to jest moja osobista opinia), nie istnieje żaden „złoty środek”. Zawsze jednak powinniśmy zrobić wszystko co możliwe, aby przynajmniej wobec siebie (przecież nie wróża), nie żywić żadnego żalu czy też poczucia, że nie zrobiliśmy wystarczająco dużo. Zastanówcie się nad tym przez chwilę: czy nie warto w końcu dojrzeć i wziąć odpowiedzialność za swoje życie, a nie tchórzliwie „zrzucać” ją na kogoś innego? Tak naprawdę, od nas samych zależy więcej, aniżeli mogłoby nam się wydawać.